85 rocznica napaści Niemiec na Polskę
85 lat temu Niemcy, z przyzwoleniem ówczesnego świata, pod przywództwem Adolfa Hitlera napadły na Polskę. Rozpoczęła się II Wojna Światowa, która pochłonęła miliony ofiar.
Pierwsze bomby zniszczyły Wieluń
Choć za symboliczny początek wojny uznaje się ostrzał Westerplatte to o 4.40 na miasto Wieluń spadło 380 bomb o łącznej masie 46 ton. Wskutek nalotu doszczętnemu zniszczeniu uległo 75 proc. zabudowań. Co wymaga podkreślenia w chwili ataku w Wieluniu nie stacjonowały żadne jednostki wojskowe! Nie było nawet stanowisk obrony przeciwlotniczej. Niemcy łamiąc wszelkie międzynarodowe zapisy zbombardowali również szpital Wszystkich Świętych, który był widocznie oznaczony symbolami Czerwonego Krzyża. Ogromne straty ludzkie i zniszczenia materialne spowodowały masowy exodus mieszkańców Wielunia, którym udało się przeżyć brutalną napaść w nocy.
Nie miejcie litości, bądźcie brutalni, działajcie z najwyższym okrucieństwem. Całkowite zniszczenie Polski jest naszym celem wojskowym. Ścigajcie wroga aż do całkowitego unicestwienia – powiedział Hitler dowódcom armii w czasie odprawy 22 sierpnia 1939 w Obersalzbergu
Opuszczeni przez sojuszników nie mieliśmy szans
Przewaga Niemców we wrześniu 1939 roku wynosiła w przybliżeniu: w piechocie 1,8:1; w artylerii polowej 3:1; artylerii ppanc 5:1; czołgach 4:1; samolotach 5:1. Proporcje te zatem były, może z wyjątkiem piechoty, bardzo niekorzystne dla Wojska Polskiego. Jedyną zaś formacją w której górowali Polacy była kawaleria – tutaj Polacy sformowali 11 brygad, którym Niemcy przeciwstawili jedną brygadę. Nie był to jednak typ jednostek, które mogłyby znacząco wpłynąć na wynik starcia, choć w czasie Wojny Obronnej 1939 roku w wielu wypadkach sprawdziły się w boju. Warto także podkreślić, iż konie wykorzystywano także do przewożenia uzbrojenia. Niemcy również korzystali z furmanek, ale mieli do dyspozycji znacznie więcej samochodów oraz motocykli, co wpływało na ich mobilność, szybkość przemieszczania oraz możliwości zaopatrywania linii armii.
Koniec Wojny Obronnej
Wojna obronna zakończyła się 6 października, gdy z braku amunicji skapitulowały ostanie Polskie jednostki pod Kockiem dowodzone przez gen. Kleeberga.
W ostatnich słowach skierowanych do swoich żołnierzy powiedział:
Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z jednostek, które oparły się w Kowlu demoralizacji – zebrałem Was pod swoją komendę, by walczyć do końca.
Chciałem iść najpierw na południe – gdy to się stało niemożliwe – nieść pomoc Warszawie.
Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej, najpierw z bolszewikami, następnie w pięciodniowej bitwie pod Serokomlą z Niemcami.
Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca.
Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może.
Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać dalszej, bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą Karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni.
Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie.
Polecamy także
Share this content:
Opublikuj komentarz